Słodkości w Alpach

Pisaliśmy już o tym czego warto napić się na stoku w Alpach. Druga część naszej kulinarnej wycieczki będzie dotyczyć oczywiście jedzenia. Jednak ze względu na bogactwo i różnorodność kuchni krajów alpejskich, postanowiliśmy skupić się na.. deserach! Przekonajcie się sami, że nie bez powodu mottem górskich restauracji jest “Gourmet im Schnee”.
Zdjęcie: http://www.podroze.pl/
Zdjęcie: http://kochen.supportnet.de/
Alpy rozciągnięte są na terenie 4 krajów, a każdy z nich ma swoje tradycje kulinarne. Mimo to można śmiało powiedzieć, że są one powiązane i czerpią z siebie nawzajem. Jest to szczególnie zauważalne w Austrii, gdzie w wielu potrawach odczuć można smak wielokulturowej historii.  Największe znaczenie miało cesarstwo austrowęgierskie. Oprócz niego wyczywalne są wpływy niemieckie, francuskie, włoskie, a nawet czeskie. A austriackim deserom niezwykle trudno się oprzeć. Nic dziwnego, skoro naród ten uchodzi za wirtuozów ciast. Kto z Was nie zna Apfelstrudla czy torta Sachera? No właśnie. Apfelstrudel. Ślinka cieknie już na samą myśl o podanym na gorąco cieście jabłkowym polanym sosem waniliowym i jeszcze z kulką lodów albo bitą śmietaną. Niebo w gębie. Ten wyśmienity deser jest obowiązkowym punktem menu podczas pobytu w Austrii. Strudel to przypominające trochę makaron rolowane ciasto wypełnione owocami (najczęściej jabłkami, ale również wiśniami, morelami, a nawet bakaliami; można spotkać także strudla z serem lub makiem) i apetycznie zapieczone. Czasami wystarczy sam cukier puder by poczuć przysłowiowe niebo w gębie.
Jednak chyba najbardziej znanym deserem jest tort Sachera, którego nazwa pochodzi od nazwiska słynnego austriackiego kucharza Franka Sachera. Do dzisiaj, a początki tego ciasta sięgają XIX wieku, często spotkać można określenie “król deserów”, które doskonale oddaje majstersztyk sztuki cukierniczej. Sacher stworzył tort przekładany morelową (lub rzadko spotykaną – śliwkową) marmoladą i polany grubą warstwą wyjątkowej polewy. Wyjątkowej, ponieważ jest ona podobno mieszanką trzech rodzajów czekolady. Przepis jest strzeżony, a oryginalny tort można zjeść tylko i wyłącznie w restauracjach, hotelach oraz sklepach Sachera.  
Będąc przy tortach, warto wspomnieć o Linzer Torte, którego receptura pochodzi z XVII wieku. To kruche ciasto z migdałami lub orzechami i owocowym dżemem. Wariacji smakowych jest wiele – marmolada może być morelowa (a musicie wiedzieć, że morele są w Austrii niezwykle popularne, czego przykładem mogą być obchodzone w wielu miasteczkach dni moreli Marillentage), malinowa albo porzeczkowa.
Zdjęcie: http://www.home-table.de/
Fondue najczęściej kojarzy się nam z płynnym serem i maczanym w nim chrupkim pieczywie. Alternatywą dla tego tradycyjnego dania może być deser o tej samej nazwie, którego składnikiem stała się słynna czekolada szwajcarska. To idealne rozwiązanie na wieczór spędzany w gronie znajomych albo rodziny. Z innych słodkości na pewno warto skusić się na naleśniki (Palatschinken) z polewą czekoladową, owocami, serem albo po prostu z cukrem pudrem. Ich największą zaletą jest to, że można je podawać zarówno na ciepło, jak i na zimno.
Absolutnym hitem (wśród naszej ekipy) jeśli chodzi o desery został okrzyknięty Kaiserchmarrn. Gdy pierwszy raz zobaczyłam to pojęcie w karcie, nie miałam bladego pojęcia, co to może być. Kelnerka nie potrafiła wytłumaczyć, co to właściwie jest, więc nie pozostało mi nic innego, jak zamówić i przekonać się samej. I nie żałowałam. Na talerzu znajdowało się doskonale usmażone grube ciasto naleśnikowe, rozdrobnione na różnej wielkości i przeróżnych kształtów “kluseczki” z rodzynkami, przyprószone cukrem pudrem. Obok, na niewielkiej miseczce znajdowało się Zwetschkenröster – pyszne powidło śliwkowe. Oczywiście można zamówić dżem lub marmoladę o innym smaku (jabłkową, truskawkową lub z czerwonej borówki). Aby tradycji austro-węgierskiej stało się zadość, rodzynki powinny być wcześniej namoczone w rumie. Kaiserschmarrn, lub Kaiserschmarren może być traktowane nie tylko jako deser, ale również jako lekkie danie lunchowe, szczególnie w alpejskich resortach narciarskich i miejscowościach stricte turystycznych. Danie to można spotkać również w Niemczech (głównie w Bawarii, ale nie tylko – udało mi się też kiedyś trafić na nie we Frankfurcie nad Menem), a także w Czechach, pod nazwą „trhanec” lub „kajzršmorn” oraz na Węgrzech, gdzie kryje się pod dość trudną do wymówienia nazwą „császármorzsa”, w skrócie „smarni”.
Zdjęcie: http://en.wikipedia.org/wiki/Kaiserschmarrn
Ogromną popularnością wśród narciarzy cieszy się także ogromny knedel wypełniony słodkim nadzieniem. Puszyste ciasto drożdżowe z dżemem lub marmoladą śliwkową w środku nosi nazwę Germknödel. Wierzch polany jest roztopionym masłem lub sosem waniliowym i posypany makiem. Rewelacja! Podobnie, jak Kaiserschmarrn, Germknödel może być daniem samym w sobie lub słodkim dopełnieniem posiłku. Istnieje jeszcze coś takiego, jak Dampfnudeln (choć mnie osobiście nigdy nie udało się trafić na niego poza niemieckim Bundeslandem Hesją). Jest to wyrób pokrewny do knedla, choć wyglądem bardziej przypomina pękatą bułkę i jest smażony na głębokim tłuszczu. Germknödel jest zazwyczaj przyrządzany na parze.
Również na parze powstaje Mohr im Hemd, czyli czekoladowo-orzechowa masa o konsystencji budyniu, która na koniec jest polewana gorącą czekoladą. Na koniec trzeba jeszcze koniecznie dodać trochę bitej śmietany i pyszny deser jest gotowy.
W regionie Salzburgerland trzeba koniecznie spróbować deseru o nazwie Salzburger Nockerl (Soizburga Noggal). Ten słodki suflet jest wizytówką całego landu i często swoim kształtem przypomina górskie szczyty. Podawany jest oczywiście na ciepło z dodatkiem cukru pudru. Ciekawostka jest, że kompozytor Fred Raymond stworzył w 1938 roku operetkę Saison in Salzburg – Salzburger Nockerln. W utworze tym deser ten jest opisywany tymi słowami “Süß wie die Liebe und zart wie ein Kuss”, co można z łatwością przetłumaczyć, jako Słodki jak miłość i delikatny jak pocałunek.
Zdjęcie: http://cheap-eat-london.com/

Czasem trzeba pozwolić sobie na chwilę przyjemności i zapomnienia. Nie przejmujcie się kaloriami! I tak spalicie je na stoku :)